TENTEGO

TENTEGO

sobota, 19 stycznia 2013

Święta w Akyrfie ( odc. 10)


Rozdział 9

Chciał zabić Mikołaja. Naprawdę chciał, nie wiedział tylko jak. Może powyrywać mu wszystkie członki, a jego głowę wziąć sobie za trofeum. Może skręcić kark, a może rozpruć bebechy, a jego wnętrzności podłożyć dzieciom pod choinkę. Obol nie mógł się zdecydować. Zabicie Świętego Mikołaja, to było coś wyjątkowego, a chciał,żeby to było coś niezapomnianego i spektakularnego. Nie było to jednak takie proste.
Po pierwsze jego zleceniodawca chciał, żeby to wyglądało na wypadek, co już stanowiło pewną trudność. Jak zrobić, żeby wyglądało to na przypadkowe i równocześnie było ładne?
Po drugie jak w ogóle dorwać się do Mikołaja. 24 Grudnia cały czas był w trasie i przemieszczał się on bardzo szybko w tych swoich saniach. Nie wiadomo było gdzie się zjawi, nie można było się więc na niego zaczaić. A Obol musiał mięć pewność, że Mikołaj go nie wystawi. Bardzo nie lubił jak ofiary utrudniały swoją śmierć, szczególnie kiedy się ukrywały, albo nie pojawiały się tam, gdzie powinny się pojawić. To, że się bronią można było jeszcze jakoś znieść. Generalnie lubił jak jego cele współpracowały dając się łatwo zabić.
Jego przemyślenia przerwał jeden z sześciu braci.
- Nie przeszkadzam Mistrzu?
Obol z góry założył, że to Nasram. Zawsze Nasram był tym, który najbardziej go denerwował.
- Przeszkadzasz. Właśnie knuje. Knucie wymaga skupienia.
- Przepraszam Mistrzu, chłopaki chcą wiedzieć kiedy dorwiemy Mikołaja?
- Jak tylko wyknuje jak to zrobić.
- Mogę z Mistrzem?
Obol zerknął spode łba. Jego zdolność pojmowania nie obejmowała wspólnego knucia. Zakładał też, że coś takiego musi być bardzo irytujące. W jego oczach pojawiły się jednak iskierki zainteresowania.
- Możesz. - Łaskawie się zgodził.
Skrzat przysiadł obok swojego mentora.
- To jak knujemy?
- Skutecznie. - Obol zakładał, że wszystko trzeba robić skutecznie. - Nie wiem jeszcze jak, ale coś będę wiedzieć.
- Jeśli mogę coś zasugerować, to co jest konkretnie tematem knucia?
- No ta, śmierć Mikołaja. Ma być ładna i taka, żeby wyglądała na wypadek.
- Co to znaczy ładna?
- Taka, żeby mi się podobała.
- Czyli, żeby miała jakąś wartość artystyczną?
- Arty co? Skrzacie, ma być taka, ze powiem sobie: o ja pitole, jaki jestem fajny... Taka właśnie ma być.
- To może podłożyć pod jego sanie bombę, będzie wielkie bum, a on wysadzi się gdzieś nie wiadomo gdzie i słuch po nim zaginie.
- A gdzie w ogóle on trzyma te sanie?
- Pracowaliśmy dla niego, wiemy gdzie to jest.
- A jak tam się dostać?
- Nietrudno, jeśli ma się sanie. Fabryka Mikołaja jest ukryta wśród pagórków, więc niełatwo ją znaleźć jeśli się nie wie gdzie szukać. My wiemy. Dotrzemy na miejsce, ominiemy straże, wkradniemy się do fabryki, podłożymy bombę, nadpiłujemy płozy, albo załatwimy Mikołaja podczas snu. Cokolwiek. Efekt będzie taki, że to będą jego ostanie święta. - Tu skrzat zaczął się diabolicznie śmiać.
- Doskonały plan, - przerwał mu Obol - ale wart tyle co zeszłoroczne słońce. Nic. To jest twój plan, a wiesz mniej niż ja , bo ja jestem Obolem, a ty tylko Nasramem, więc nie może być dobry.
- Nazywam się Posram, Mistrzu.
- Nieważne. To jest zły plan.
- Tak jest mistrzu.
Obol ciągle knuł , knuł, knuł i nic nie mógł wymyślić.