TENTEGO

TENTEGO

sobota, 19 maja 2012

Stałem ja sobie na przystanku tramwajowym, wiater wiał, słonko świecilo, ludzie stali. Miałem sluchawki na uszach i sobie słuchałem. Zobaczyłem jak kobieta po drugiej stronie torów podskakuje jak pajacyk, macha i cos krzyczy.  Zdjałem sluchawki, zeby lepiej krzyczeć. Kobieta wskazała na coś palcem i powiedziała, ze bezdomny wlaz na pas zieleni przy torach i może  wejśc na tory i dlaczego nikt mu nie pomoże. Spojrzałem na tego bezdomnego, potem na tych ludzi na przystanku (faktycznie nikt sienie ruszył), potem znowu na bezdomnego i poszedłem. Dystans jakieś 50 metrów. Bezdomny okazal sie miec dom, ale był niewidomy. Miał ciemne okulary i laske, która machał po trawie jak maczetą. Jak na typowego niewidmoego był bardzo malo subtelny w tych swoich ruchach to laską, która zwyklewynajdują przeszkody na swojej drodze. Na dodatek pachniał piwem jakby przed chwilą wypił go cała beczke. Bardzo sie ucieszył, że ktoś mchciał mu pomóc. Przywitał mnie stertą przekleństw pod adresem swojego kolegi, który gdzieś mu zniknął. Spytałem sie gdzie chce dojść i zacząłem go tam prowadzić. Troche mi się spieszyło, ale co tam. Ja i tak z reguły się spoźniam, więc dalsze pół godziny nie powinno nikomu zrobić różnicy, a temu niewidomemu trzeba przecież pomóc. Przynajmniej bym mial dobra wymówke. Ten pan nie zamerzal mi widocznie ułatwiać zadania, bo powiedział.
- Po drodze byśmy jeszcze wstąpili do Kubusia to bym sobie jakieś piwko strzelił, dobrze? 
Myśle sobie, że sytuacja - mi się spieszy, pomagam pijanemu człowiekowi dojść do domu, który nic nie widzi i na dodatek chce wstapić jeszcze do sklepu, po zapas browarów. ale jak tu odmówić kalece. Moze po drodze zapomni. Nie było mi jednak dane się o tym przekonac bo angle znalazł sie jego kompan, który go cały czas szukał. Odszedł na chwilę, a jego niewidomy koleka zdażył  przejść przez jezdnie i zapuscic się na nieuczeszczany szlak zieleni, który wyznacza linie torów tranwajowych i dzieli jezdnie na dwa pasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz