TENTEGO

TENTEGO

niedziela, 4 marca 2012

Utach Jazz vs Miami Heat ( 02.03.2012)


Najgorsza skuteczność za 3 kontra najlepsza. Pozbawiony gwiazd Team kontra drużyna gwiazd, czyli innymi słowy Utah Jazz kontra Miami Heat. Heat są ostatnio trochę tym samym czym byli Chigago Bulls w okresie drugiej trylogii mistrzowskiej. Pokonywali swoich przeciwników nim wyszli na parkiet, sam skład na papierze wystarczył, żeby przerazić każdą inną drużyne. Mecz był rozstrzygnięty nim się zaczął.
Miami Heat maja najlepsza passe od 14 miesięcy. Od 8 lutego są niepokonani, 9 kolejnych zwycięstw, z czego 6 na wyjeździe. Ostatnia wygrana z Portland bez Chrisa Bosha, ale James( 38 pkt, 11 zbr. 6 ast. 5 przech. i o strat) i Wade ( 33 pkt, 10 ast.) zupełnie go rekompensują. James ostatnio średnia 31 jeden punktów.
Jazzmani jednak nie przestraszyli się jednak swoich przeciwników i od pierwszych minut nawiązali równą walkę, a potem kontrolowali spotkanie przez większa część czasu nie schodząc poniżej prowadzenia 10 punktami. Miami było ospałe, a a Jazz napierali, pokonywali tym Heat tym samym czym oni zazwyczaj - żelazna defensywa, grą na tablicach i kontratakami.W 3 kwarcie prowadzenie dochodziło nawet do 18 punktów. Ale panów z Miami nie można niedoceniać, LBJ i Wade ( 31 pkt) wzięli się za odrabianie strat i doprowadzili do serii punktowej 15 – 4. Na rozpoczęciu 4 kwarty wynik wynosił 78 – 71 dla Utach. James ( 35 pkt., 10 zb., 6 ast.) napierał znowu i doprowadził do remisu po 88 na około 5 minut przed zakończeniem. Po czym nastąpił okres silnej gry obronnej po obu stronach i praktycznie kosz za kosz. Na minute przed końcem James trafił za 3 dając prowadzenie swojej drużynie 95 – 94, a potem poprawia na 97. Na 13 sekund przed końcem stan meczu wynosi 98 – 96 dla Miami. Devin Harris trafia flouterem za dwa i jest jeszcze faulowany. Na 4.5 sekundy przed końcem daje Jazzmanom jednopunktowe prowadzenie. Losy meczu znalazły się w rękach Jamesa. Z Haslemem zagrali akcje pick and pop i ten nie trafił decydującego rzutu, Miami przegrało prawie wygrany mecz.
Pojawiły się od razu spekulacje, że James znowu nie wziął na siebie odpowiedzialności ( podczas All- Star był podobna sytuacja) i nie oddał najważniejszego rzutu, a to on powinien to zrobić.
Pojawia się pytanie, czy on faktycznie zrzucił odpowiedzialność na Haslema, bo bał się sam to zrobić, czy też uznał, że jego kolega z zespołu jest w lepszej sytuacji rzutowej , a może była to z góry ustalona zagrywka. Jeśli tak, to nie jest to wina Kinga, bo akcje rozegrali wzorcowo, zabrakło tylko wykończenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz