TENTEGO

TENTEGO

piątek, 11 listopada 2011

Prawda czy fałsz?


Co to za sport, który nie jest sportem, bo rywalizacja jest udawana, a wygrana ustalona z góry? Co to za sztuka, która nie jest sztuką, bo wszystkim wydaje się, że to sport, choć wiedzą, że to teatr?
To wrestling. Subtelne połączenie sportu, sztuki, gry aktorskiej i mordobicia. A gra toczy się o jedno; o pas mistrzowski. Tylko, że tak naprawdę sam pas nie ma większego znaczenia, przechodzi z rąk do rąk szybciej niż sztafeta. Dlatego w zasadzie każdy z zawodników uważa się za mistrza. Ich przechwałkom nie ma końca. Często są one ciekawsze niż sama walka.
- Ja jestem jedynym mistrzem WWE!
- Nieprawda, to ja jestem jedynym mistrzem!
- Nie, to ja jestem.
- Ale jestem bardziej mistrzowski niż ty! Jak ty się w ogóle ubrałeś? Założył złoty łańcuch i gwiazdorzy. To ja jestem lepszym mistrzem od ciebie.
- Ale to ja mam pas.
- A ja ci go odbiorę na najbliższej gali za tydzień.
- A ja ci go nie dam. Taki mistrz jak ja, nie będzie walczył z takim gnojkiem jak ty. To byłaby obraza dla jedynego i niekwestiowanego mistrza, jakim ja jestem.
- Taak!?
- Tak.
- To ja naśle na ciebie moich prawników. Oskubią cię do czysta i zobaczysz, kto jest niekwestionowanym mistrzem WWE?
Podczas takiej sprzeczki z reguły pojawia się ktoś trzeci: Oboje się mylicie, to ja jestem niekwestionowanym mistrzem.
Zazwyczaj co tydzień jest obrona pasa mistrzowskiego. Przychodzi jakiś chłystek i wyzywa bieżącego championa na pojedynek, obrzucając go stękiem wyzwisk i tamten się zgadza walczyć. Dlatego wrestlingowcy są często bardziej elokwentni od powiedzmy, bokserów. Wzajemne ,, uprzejmości” należą do ich codziennego repertuaru.
Dziś do Gdańska zawita SmackDown. Jest to gala WWE, transmitowana potem w telewizji. Tam obecnie króluje Mark Henry. Poteżny murzyn z fryzurą predatora. Już samej postury się można przestraszyć; 193 cm i 180 kg. Styl walki - brutalna siła, za grosz finezji. Jest trochę jak Shaquille O'neal, z ta różnicą, że Shaqa wszyscy lubią, Henrego nikt nie lubi, przynajmniej oficjalnie. To taki mistrz, który ma publikę przeciwko sobie. Można o nim powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że na ringu jest sympatycznym gościem. Kto wie, może gdy z niego zejdzie jest przeuroczym panem, który sprzedaje pączki. WWE to świat pozorów.
W filmie zapaśnik pokazane jest życie ex – wrestelera, któremu stan zdrowia nie pozwala na uprawianie zawodu, żeby przetrwać ( mieszka w przyczepie) ima się różnych zawodów np: pracuje w sklepie i kroi wędlinę. Klienci sklepu nie pozwalają mu jednak zapomnieć o przeszłości, bez przerwy zadając pytania ,, Czy ja pana gdzieś nie widziałem? ”. W końcu stwierdza, że nie może bez tego żyć i wraca na ring.
W filmie tym pokazane jest życie zapaśnika od zaplecza. Na ringu zawodnicy się nienawidzą, po zejściu kumplują się i omawiają szczegóły następnej walki.
Wracając do dzisiejszej gali. Henry prawdopodobnie zmierzy się z Big Showem. Olbrzymim białasem o podobnej posturze. Kiedy ostani raz ze sobą walczyli, Henry posłał tego do szpitala. Czasem zawodnicy rzeczywiście się nie lubią. Mark Henry chyba nikogo nie lubi, sprawia wrażenie dość brutalnego. To co on wyprawia po prostu musi boleć.
Teraz Big Show powrócił i kipi chęcią zemsty. Ci którzy jednak nie zobaczą walki na żywo, zobaczą ja za kilka tygodni w telewizji. SmackDown zawsze transmitują z kilkutygodniowym opóźnieniem. Nie do końca wiadomo gdzie w tych walkach zaciera się granica między fikcją, a rzeczywistością. Jedno jest pewne. Mark Henry robić łomot! Mark Henry niszczyć! Mark Henry miażdżyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz