TENTEGO

TENTEGO

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Paluszek i główka to żadna wymówka


Co jest największą zmorą sportowca, oprócz tego, że kto może być lepszy od niego? Kontuzje oczywiście. Nawet jeśli zawodnik czuje się na tyle dobrze, że gra to ma jakąś taką wewnętrzną podświadomą blokadę. Musi uważać aby urazu nie pogłębić albo nie odnowić w przypadku zaleczenia. Nie mówiąc już o zmniejszonych możliwościach fizycznych; umysł chce, ale ciało nie daje rady. Wielu graczy ryzykuje jednak zdrowie w imię miłości do gry. Świetnym przykładem tego jest ostatnio Koby Bryant.
Podczas meczy przedsezonowych dorobił się kontuzji prawego nadgarstka. Potem było już tylko gorzej. Kobe poza parkietem chodzi cały czas w usztywniaczu, a przed wejściem na parkiet dostaje zastrzyki przeciwbólowe, które umożliwiają mu grę sprawiając, że ból jest do wytrzymania. Niestety odbija się to na jego grze, choć statystycznie tego nie widać. Nie jest tak agresywny, ale ciągle zdobywa średnio ponad 26 punktów, ciągle ma mecze gdzie rzuca ich ponad 30, Lakersi ciągle są groźni, w 10 meczach odnieśli 6 zwycięstw. Wciąż mają szanse powalczyć o mistrzostwo, pod warunkiem, ze wszyscy czołowi zawodnicy będą zdrowi.
Więc tu pojawia się pytanie czy Kobe ciągle powinien się forsować, bo prawie w każdym meczu nadgarstek ulega dalszym urazom, czy może wziąć przykład z James'a albo Wade'a ( właśnie opuścili mecz z powodu kontuzji, a Miami i tak wygrało po 3 dogrywkach z Atlantą) i przystopować trochę, czy może co wieczór wychodzić na boisko i robić swoje? Znając gracza jeziorowców to nie odpuści. Będzie grał dopóki może stać, może nie móc już biegać ale będzie truchtał, może nie będzie mógł chwytać piłki ale wtedy będzie mógł jeszcze grać w obronie. Niewiele jest rzeczy, które mogą powstrzymać Kobe' ego od gry. Grywał już przecież ze złamanym palcem, co nie przeszkadzało mu w zdobyciu 42 punktów.
On pod tym względem jest jak Michael Jordan, który grał w finale mając prawie 40 stopni gorączki, albo wtedy jak odmówił noszenia obuwia ortopedycznego podczas meczu, bo stwierdził, że to będzie go spowalniać. Uszkodzony palec u nogi bolał przez to bardziej, ale to nie było problemem, było by nim natomiast to, że z powodu nienormalnego obuwia byłby mniej zwrotny, więc odmówił założenia go.
Brynta i Jordana łączy wiele, miłość do gry, chęć dominacji, wspólny trener, błyskotliwy styl grania, ale również to, ze nigdy się nie oszczędzali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz