TENTEGO

TENTEGO

niedziela, 22 stycznia 2012

Sumienny Sam

Dla Sama praca była wszystkim. Zjawiał się w niej pierwszy i wychodził ostatni. Zawsze się oburzał, gdy inni robili tylko to, co do nich należało i nic ponadto. Odwalali swoje i po prostu wychodzili do domu. On natomiast każde zadanie jakiego podejmował starał się wykonać najlepiej jak tylko potrafił. Nie potrafił więc zrozumieć, że inni, gdy wybijała godzina zakończenia pracy po prosty rzucali ją i beztrosko wychodzili do domu, podczas gdy on często zostawał jeszcze i kończył to co rozpoczął, aż był w pełni zadowolony. A rzadko był, gdyż był perfekcjonistą w każdym calu. Nie zadowalało go to, że praca była dobrze wykonana, ona miała być perfekcyjnie idealna. Skupiał się na najdrobniejszych szczegółach. Często się w nich gubiąc zapominając o obrazie ogólnym
Tak było kiedyś, dziś sam ma już 62 lata i nie musi pracować gdyż jest bogaty. Czuje się zresztą często z tego powodu winny i zażenowany, gdy przedstawia się w towarzystwie i mówi, że nie ma pracy i nie musi pracować, gdyż jest bogaty albo, że jest na emeryturze. Gdy spotykał ludzi zawsze się ich pytał gdzie pracują. To było zawsze najważniejsze kryterium przy ocenie drugiej osoby. Nie postrzegał ludzi jako jednostki ludzkie ale jako lekarzy, prawników, policjantów, księgowych itd. Mieć zawód oznaczało mieć tożsamość. Zawsze wierzył, że każdy powinien wykorzystywać swoje możliwości aby jak najlepiej przysłużyć się społeczeństwu. Gdy ktoś nie miał zawodu był nikim, gdyż był nieproduktywny. Stąd jego obecne poczucie wstydu gdy mówił, że już nie pracuje. Dorobił się majątku, ale nie potrafił się tym cieszyć. Był prawą ręką prezesa firmy ,,Smilex” czołowego producenta nocników. W głównej mierze firma przetrwała w tym bądź co bądź gównianym interesie właśnie dzięki niemu. To on był na tyle dokładny, sumienny i przewidujący aby wszystkie lub prawie wszystkie idee szefa wcielić w życie. Był doskonały w tym co robił, zajmował się nawet najdrobniejszymi szczegółami, na które inni nie zwracali uwagi. Zarobił masę pieniędzy ale jeszcze więcej zarobiła cała korporacja dzięki niemu.
Wszystko robił tak jak trzeba, nie tylko w pracy. Swoją potrzebę kontrolowania wszystkiego i porządku przeniósł na życie prywatne. Zanim dostał prace w Smilexie stracił inną z powodu cieńcia etatów, bardzo to przeżył, było to dla niego źródło ogromnego stresu. Na stres reagował zawsze w ten sam sposób. Rzucał się w wir pracy. Na każdy dzień sporządzał dokładny plan, zaczął ćwiczyć, biegać i czytać literaturę fachową aby by podnieść swoje kompetencje. Nie chciał dopuścić do sytuacji, aby w przyszłości ktoś go zwolnił, chciał wykonywać swoją prace, jaka by ona nie była, lepiej niż ktokolwiek inny. Chciał być niezastąpiony. Jednocześnie wysyłał swoje CV wszędzie gdzie tylko się dało. Bez rezultatu. A im większe napotykał trudności tym ciężej pracował. W rezultacie niemal całkowicie zaniedbał swoje relacje z rodziną i przyjaciółmi, których i tak nie miał zbyt wielu. Odstraszał od siebie wielu ludzi tym, że wszystko traktował tak poważnie, nie umiał się bawić, nie potrafił obniżyć swoich wymagań wobec siebie i innych. Nie tolerował słabości, wad u nikogo i nie wybaczał błędów.
Po długo utrzymującym się stresie nadeszły kłopoty ze zdrowiem. Zaczęło się od przemęczenia i bólów głowy, potem przyszły wrzody żołądka. Lekarze mówili mu, że powinien zmienić styl życia bo inaczej się wykończy. Mówili mu, że powinien mniej pracować, znaleźć czas na odpoczynek, na rodzinę i mięć jakieś hobby poza pracą. On jednak nie chciał słuchać. Nie potrafił i nie chciał się relaksować. Kiedy robił coś niezwiązanego z pracą miał poczucie winy. Urlop traktował prawie jak kare, ewentualnie dodatkowy czas w którym może uporządkować sprawy związane z pracą. Niezaplanowany czas wolny był dla niego bardziej stresujący niż biurko zawalone dokumentami. Kiedy więc lekarze wykryli u niego nowotwór nie powinien być zaskoczony. Jednak to było dla niego jak grom z jasnego nieba. Kompletnie się załamał. Przeszedł dwie chemioterapie które nie przyniosły widocznej poprawy. Z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Mizerniał w oczach. Z 86 kilo schudł do 54. I wtedy coś zrozumiał. Lekarze przepowiadali mu śmierć w przeciągu 3 miesięcy więc nie zostało mu zbyt wiele czasu. Postanowił go wykorzystać najlepiej jak tylko mógł. Żeby to zrobić musiał po pierwsze obniżyć swoje wymaganie perfekcyjności, po drugie zastanowić się jak spędzić ten czas, który mu pozostał. Wziął więc kartkę i zaczął spisywać rzeczy, które chciałby zrobić. To było chyba najtrudniejsze zadanie w jego życiu. Z początku przychodziły mu do głowy tylko myśli w rodzaju ,,znaleźć prace i podnieść kwalifikacje.” A im bardziej starał się pójść w stronę czegoś co sprawia mu przyjemność, a nie jest powinnością tym miał większe wyrzuty sumienia.
W końcu drżącą ręką napisał ,, chciałbym odbyć rejs dookoła świata.”
Jak napisał tak zrobił. Wypisał się na własna prośbę ze szpitala i wszystkie oszczędności przeznaczył na rejs luksusowym promem. Spisał testament, wziął wszystkie leki jakie zalecili mu lekarze i na wszelki wypadek wziął ze sobą trumnę na pokład, przez to jak i przez swoją bladość został nazwany przez załogę wampirem morskim.
Na morzu doznał obcych dotąd sobie uczuć, bezmiar oceanu wzbudził w nim zewu natury, chęci oddania się pierwotnym instynktom i poczucia wolności. Również chyba po raz pierwszy w życiu sobie uświadomił jak piękny może być świat. Zaczął chodzić na seanse filmowe do kina na statku, w przeciągu 4 dni obejrzał więcej filmów niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Zaczął też korzystać z biblioteki. To pokazało mu, że istnieją na świecie inne wartości niż praca. Wkrótce zaczął jadać w restauracjach, w których jedzenie według opinii lekarzy powinno go zabić. On jednak z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Na statku poznał ludzi, z którymi zaczął grać w karty, w końcu co wieczór był gościem w kasynie, gdzie grał z marynarzami i z pasażerami niekiedy o duże stawki. Zaczął popijać drinki i palić kubańskie cygara lecz jego stan zdrowia się poprawiał. Stopniowo odkładał niektóre leki aż w końcu odłożył wszystkie. Zaczął przybierać na wadze aż w końcu uzyskał taką jaką miał przed zachorowaniem. Gdy odzyskał w pełni sprawność fizyczna zaczął się interesować kobietami.

W kajucie było dziwne poruszenie, 13 kobiet się zebrało, a wszystkie je łączył wspólny mianownik ,, Wampir morski.” Wszystkie czuły się przez niego wykorzystane i planowały zemstę.
Dopóki tzw. ,,lista wampira” nie została odkryta przez jedną z jego kochanek, dopóty nikt nie wiedział o jego romansach. Na tej liście ,Sam wypisał nazwiska pasażerek, które chciał uwieść razem z krótką ich charakterystyką i planem działania wobec każdej z nich i planowanym terminem współżycia. To była tajemnica sukcesu Sama. Staranne przygotowanie, wpierw wnikliwa obserwacja wybranek i wywiad środowiskowy pozwoliły poznać mu je poznać i opracować taktykę na każdą z nich. Po czym wypisał sobie krok po kroku co ma robić. To sumienne przygotowanie pozwoliło mu w przeciągu półtora miesiąca uwieść 13 kobiet tak, że żadna się nie zorientowała, że ma kogoś oprócz niej. W tym czasie był tak szczęśliwy jak nigdy dotąd, codzienny zastrzyk endorfin spowodował, że zdążył już zapomnieć, że kiedykolwiek miał raka. Niestety nie przewidział, że ktoś może zobaczyć tą listę. Poczuł się tak pewny siebie, że zapomniał o zwykłych środkach ostrożności zostawiając swoją listę na komodzie obok łóżka w kajucie. Znalazła ją jedna z jego kochanek. Zobaczyła na niej swoje nazwisko wraz z nazwiskami 12 innych dziewcząt i domyśliła się wszystkiego. Poczuła wielkie upokorzenie i wściekłość. Wzięła listę jako dowód i dotarła do pozostałych ofiar Wampira. Zwołała zebranie, gdzie przedstawiła sytuacje i dowody. Tak powstało SPDOWM ,,Stowarzyszenie Pomocy Dla Ofiar Wampira Morskiego” Gdzie kobiety mogły opowiadać o tym jak zostały przez niego wykorzystane , jak się z tym czują, mogły bez ogródek mówić, że czuły się jak szmaty, opowiadać o tym jak mówił, że kocha tylko je i jakie są naiwne. Ponieważ wszystkie kobiety czuły się tam tak samo stan ten się pogłębiał i narastało poczucie zadośćuczynienia. Zwołano więc sąd by naradzić się co dalej uczynić z Wampirem morskim. Wyrok brzmiał jednoznacznie ,, Wampir jest Chujem” i ,, Precz z chujami” Niczym demonstracja pochód kobiet wykrzykując antyfiutowe hasła ruszył w stronę kajuty wampira. Wdarł się do środka, otoczył oszołomionego Sama, który spał dotychczas w swoim łóżku.
- Co z nim zrobimy?- spytała któraś.
- W Iranie za kradzież obcina się narzędzie zbrodni a więc dłoń, która ukradła. My też pozbawmy go jego narzędzia gwałtu. -Taak!! - Wykrzyknęły wszystkie razem - Podpalimy go czym prędzej i nie będzie chuja więcej! Przynieście olej i ogień.
Pięć kobiet przytrzymało Sama. Jedna zakneblowała mu usta. Dwie związały mu ręce i nogi sznurem na bieliznę. Inna jeszcze zdjęła mu majtki i zaczęła masować penisa, aż nabrzmiał. W tym czasie przyszła jeszcze inna i polała mu okolice krocza olejem do pieczenia, zapaliła zapalniczkę i zaczęła przesuwać ją w pobliżu polanego miejsca, uśmiechając się to ni zalotnie ni złośliwie i drażniąc się z nim. Sam był przerażony, chciał się wyrwać ale nie mógł z powodu więzów, chciał błagać o litość ale nie mógł z powodu knebli. Uświadomił sobie, że nie ma już dla niego ratunku, że musi pożegnać się ze swoim przyrodzeniem i że zaraz poczuje ogromny ból, zastanawiając się równocześnie jak potem będzie sikać jeśli przeżyje.
Wtem rozległ się wielki huk i statkiem zatrzęsło. Rozległ się odgłos syreny alarmowej, wkrótce rozległy się krzyki, że okręt tonie. Przerażone kobiety wybiegły z kajuty zostawiając Sama samego.

Kilka lat po tym wydarzeniu Sam był znów innym człowiekiem. Tamtej pamiętnej nocy, gdy statek uderzył w górę lodową i uniknął jednego niebezpieczeństwa po to by zginąć w innym, ktoś z trzeźwiej myślących pasażerów zobaczył go potem przez otwarte drzwi, których żadna z kobiet nie zamknęła i uwolnił go. Zdążył się dostać do szalupy i uszedł z życiem. Od tamtej pory postanowił sobie nigdy nie krzywdzić i nie oszukiwać kobiet. Był już bogaty i praca znów stała się jednym z jego priorytetów w życiu. Jednak pozostała w nim ta nuta umiłowania przyjemności i seksu, którą wyrobił sobie na statku. Nie okrążył wtedy globu i postanowił to zrobić teraz gdy miał do tego środki. Postanowił okrążyć glob samolotem. Wynajął więc Boeinga 747, oprócz załogi wziął na pokład 280 opłaconych dziwek. I udał się w pełna upragnionej rozpusty podróż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz